Z Bogiem wszystko jest możliwe - czyli przemyślenia po EDK 2018



          16 marca 2018 po raz pierwszy uczestniczyłem w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej ze Szczytnej do Wambierzyc. To wydarzenie na długo pozostanie w mojej pamięci. Wyżłobiło we mnie przede wszystkim przekonanie, które czasem zdaje się być przykryte jakąś warstwą kurzu, braku wiary, czy zapomnienia: z Bogiem wszystko jest możliwe.
              
Konkretna droga
        Nie byłem za 100 % zdecydowany, że chcę przejść tę konkretną drogę. Jednak, kiedy już podjąłem decyzję trwałem w niej i nie wyobrażałem sobie rezygnacji. Do czasu... do czasu kiedy przeszedłem pierwsze 20 km i doświadczyłem trudu drogi: temperatura poniżej zera, drobny śnieg i bardzo silny wiatr potęgujący odczucie zimna. Do tego dość znaczne przewyższenia, ciągłe wchodzenie i schodzenie - to wszystko spowodowały, że w okolicach połowy trasy przyszło mi na myśl, aby się poddać, aby zrezygnować, aby wrócić do domu...

Walka i modlitwa
            Kolejne kilometry to coraz większe trudności. Jak kolejne lata; jak w życiu. Jednak coraz większa pewność: muszę iść, chcę, nie tylko powienienem, ale pragnę tego, bo ta droga, do której jeszcze kilkanaście kilometrów temu, kilka godzin wcześniej nie byłem przekonany stałą się moją drogą i daje mi to, czego się totalnie nie spodziewałem; przekonanie i doświadczenie tego, że  modlitwa to walka, a podczas Ekstremalnej Drogi Krzyżowej jest jakby łatwiej tego doświadczyć.  Walka z modlitwą jest tu złączona tak ściśle, że wprost nie da się rozróżnić jednej od drugiej. Idę dalej, kolejny krok, następna stacja, łyk gorącej herbaty i siła, która musi pochodzić od Kogoś Większego, Potężniejszego, bo ow innym przypadku już dawno skapitulowałbym.

Dlaczego śnieg?
           To pytanie zadawałem sobie nie tylko ja. Skoro już od kilku może nawet kilkunastu dni było dość ciepło, a cały śnieg w niższych partiach gór stopniał, to skąd nagle akurat tego dnia, kiedy wychodziliśmy na EDK zaczęły się opady śniegu? Oczywiście - można powiedzieć: "w marcu jak w garncu". Rozmawiałem o tym z jednym kapłanów. Cytował Pismo Święte: "choćby wasze grzechy były jak szkarłat nad śnieg wybieleją". Porównanie działające na wyobraźnię - czerwień szkarłatu, czerwień krwi, czerwone plamy i - biel śniegu. I to może uczynić ze mną Bóg, ale nie automatycznie, tylko poprzez spowiedź. Ksiądz, z którym rozmawiam dodaje: "coraz mniej osób się spowiada. Może to chodzi o to, żeby w czasie EDK modlić się również o powrót do tego sakramentu, w którym <<nasze grzechy nad śnieg wybieleją>>". 

Wspólnie
           Na EDK wybrałem się z dh Patrykiem, dh Magdą, moim teściem oraz z innymi znajomymi ze Wspólnoty Przyjaciele Oblubieńca. Szliśmy razem. Wspieraliśmy się, pomagaliśmy w najtrudniejszych momentach. Było dużo zrozumienia, mimo iż nie odzywaliśmy się do siebie, gdyż droga przebiegałą w modlitewnym skupieniu, w ciszy. Właśnie ten fakt, iż nikt nie szedł sam, mimo iż każdy w jakiś sposób osobno, z własnymi intencjami, z osobistym krzyżem - to sprawiało, że czułem, że czuliśmy wspólnotę celu. I jeszcze jedno: czasem, przy tak wielu słowach, wyjaśnieniach, dopowiedzeniach brakuje zrzumienia. Może dlatego, że brakuje modlitwy? Tu z porozumieniem nie było problemu.

Hierarchia
           Zmęczenie, trud i modlitwa żłobiły myśli, niczem dłuto w drewnie, lub rylec w kamieniu...jakie myśli? Były to myśli związane z tym co ważne i próba oddzielenia tego od tego, co  jest zupełną bzdurą. Sprawy ważne, które czasami różne zaangażowania w moim życiu spychają na dalsze miejsca w hierarchi wartości stały się na powrót ważne - powróciły na należne sobie miejsce. Sprawy mało istotne zostały zdetronizowane i zajęły miejsca w kolejnych szeregach. Tak ma być. Pokój. Radość. Postanowienia i siła do tego, aby je wprowadzać w życie.

Droga Pięknego Życia
           Tegoroczne rozważania były tak pomyślane i ułożone, aby wybrzmiały zmiany, które przyniosła współpraca natury ludzkiej z łąską Bożą. Świadectwa, w które się wsłuchiwaliśmy dawały światła dotyczące relacji, pracy, zaangażowania, rodziny, planów na przyszłość. Droga Krzyżowa, któa przez wielu jest rozumiana opatrznie jako droga przegranego, jako droga przegranych. Tutaj, mimo przejmującego chłodu i odcisków na nogach czuliśmy, że idziemy drogą zwycięstwa, że dzięki kontemplacji drogi Jezusa, uczymy się zwyciężać i Jego mocą stajemy się zwycięzcami. Chcę zwyciężać częściej. Najpierw w drobnych sprawach. Potem w większych. 

Organizacja ważnych wydarzeń 
       Abym mógł przeżyć EDK musiała znaleźć się ekipa, ktróa to przygotowała, ludzie, którzy zorganizowali trasę, opisali ją, którzy zrobili wszystko, co mogli, aby inni mogli doświadczyć działania Boga w ten wyjątkowy sposób. Łukasz, Basia, inni. Bardzo dzięki! To dzięki Nim mogliśmy pójść "ciemną doliną" i zła się nię ulękliśmy, bo nie tylko (co najważniejsze) Pan był z nami, ale wiedzieliśmy, że ktoś przed nami przeszedł tę trasę, że ktoś poprzez wyjątkowo dokładne opisy przygotował dla nas wyjaśnienia, które pomagały. Pamiętać będziemy w modlitwie... Zwłąszcza w maju! (adresaci wiedzą o co chodzi).

O EDK można by pisać i mówić wiele. Ale nie o słowa tu chodzi, a o czyny. EDK skłąnia do konkretnych czynów. O wytrwałość w postanowieniach modlitwa jest potrzebna. O nią proszę.

Jarosław Komorowski


Komentarze